Nie tak całkiem dawno analizowałem proponowane przez FB zmiany w zakresie praw autorskich dotyczące materiałów zamieszczanych przez nas w najpopularniejszym serwisie społecznościowym. Lamenty, alarmy i fenomen ?łańcuszkowania? okazały się nieuzasadnione. Co więcej, dowodzą tego, iż najzwyczajniej w świecie większość z użytkowników FB nie zna (najprawdopodobniej nigdy nie czytała) regulaminu.
Dopiero co powyższa sprawa i larum w związku z nią podniesione ucichły, a już pojawiają się podobne sygnały, tym razem dotyczące serwisu Instagram.
Znowu mamy projektowaną zmianę regulaminu (wchodzi w życie dnia 19 stycznia 2013 roku) oraz polityki prywatności i znowu gra idzie (ponoć) o prawa autorskie do naszych materiałów (w przypadku Instagramu mowa o fotografii). Ciśnie się na usta: ręce precz od moich zdjęć !?
Po kolei.
Co mówi na ten temat regulamin w nowym brzmieniu ?
Z treści pkt 1 części pt. 'Prawa’ wynika, iż podobnie jak w przypadku FB Instagram nie rości sobie ? w związku z użytkowaniem przez nas jego serwisu – praw własności do naszych materiałów.
W zamian jednak za możliwość korzystania z serwisu dochodzi do zawarcia licencji niewyłącznej, z prawem do jej przenoszenia i udzielania sublicencji, wszystko to o zasięgu globalnym (?worldwide?). O różnicach pomiędzy licencjami a umowami przenoszącymi autorskie prawa majątkowe pisałem >tutaj< oraz >tutaj<.
W tym miejscu warto poświęcić chwilę na dwie cechy owej licencji, które zostały wyraźnie wskazane w regulaminie.
Pierwsza z nich (?fully paid?) wskazuje na bliżej nieokreśloną formę całkowitej odpłatności za udzielenie ww. licencji. O tym będzie jeszcze w 2 części wpisu.
Druga natomiast (?royalty-free?) oznacza dość liberalne podejście do tego co wolno stronie, która nabywa prawo do korzystania z treści objętych licencją. Zasadniczo w krajach anglosaskich używano kontraktów typu ?Right Management?. Kontrakt ten określać musiał dokładnie jak podmiot uprawniony z licencji może korzystać z treści objętych licencją, od tego też uzależnione było wynagrodzenie dla drugiej strony kontraktu. Rozwój internetu spowodował jednak odejście od tego typu restrykcyjnych ram umownych i dryf w kierunku umów typu royalty-free. Sam termin ?royalty? oznacza tantiemy należne podmiotom uprawnionym do treści objętych licencją. Kontrakty ?royalty-free? polegają zatem na tym, iż zawierając licencję licencjonobiorca płaci jednorazowo licencjonodawcy za możliwość korzystania z określonych materiałów, nie płaci natomiast tantiem w toku korzystania z licencji. Płacimy zatem raz i potem hulaj dusza 🙂
Bardzo często również tego typu licencje uprawniają do szerokiego modyfikowania licencjonowanych treści, ograniczając lub nawet umownie wyłączając np. uprawnienie do integralności autora.
Z treści pkt 1 tej części regulaminu wynika, że czegoś więcej nt. doprecyzowania zasad na jakich oparta jest licencja, której udzielamy Instagramowi (ciekawe czy to się odmienia ?) dowiemy się z polityki prywatności sekcja 3-5. O tym w kolejnym wpisie, jak również zwrócę Tobie uwagę na kilka innych 'ciekawych’ kwestii na które warto zwrócić uwagę korzystając świadomie z Instagramu.
Póki co, do napisania.
Zdjęcie powyżej autorstwa ThomasThomas.