Robert Ratajczak

adwokat

Adwokat specjalizujący się w zagadnieniach własności intelektualnej, ze szczególnym uwzględnieniem praw autorskich oraz międzynarodowej ochrony własności intelektualnej.
[Więcej >>>]

Skontaktuj się

Ochrona praw autorskiech – idziemy do sądu cz.4

Robert Ratajczak28 czerwca 20142 komentarze

5253680859_9d1105e8ae-300x210Faktem niezaprzeczalnym jest rosnąca świadomość prawna społeczeństwa. A skoro tak, to czas najwyższy kontynuować temat dochodzenia w sądzie roszczeń z tytułu naruszenia praw autorskich 🙂

Tematem dzisiejszego wpisu będzie kwestia podstawowa i sprawiająca bardzo często dużo trudności – jak określić wysokość dochodzonej kwoty pieniężnej ? Temat bardzo istotny z procesowego punktu widzenia, gdyż to na stronie inicjującej proces ciąży obowiązek określenia wartości roszczenia, sąd tego za Ciebie robić nie będzie.

Pytanie to pojawia się w średnio co drugim przypadku z którym mam do czynienia. Klienci pytają się czy są jakieś widełki, ustawy, tabele które mówią ile im się „należy” w przypadku stwierdzonego naruszenia prawa autorskich.

Odpowiedź brzmi: nie. I tu zaczyna się zabawa 🙂

Rozpatrując kwestie roszczeń o charakterze pieniężnym, mamy de facto do czynienia z dwojakiego rodzaju roszczeniami:

a) odszkodowaniem (naruszenie autorskich praw majątkowych) bądź na zasadach ogólnych bądź też w formie zryczałtowanej oraz

b) zadośćuczynienie (naruszenie autorskich praw osobistych).

Na potrzeby tego wpisu pomijam kwestię roszczenia o zwrot utraconych korzyści.

Na czym więc polega trudność w określeniu odpowiedniej kwoty tak w przypadku odszkodowania jak i zadośćuczynienia ? Na tym, że nasz kochany ustawodawca pisząc o wysokości roszczenia użył zwrotów nieostrych. W przypadku zadośćuczynienia jest to odpowiednia suma , w przypadku odszkodowania dochodzonego na zasadach ogólnych ustawodawca w żaden sposób jej nie określił, zaś w przypadku odszkodowania zryczałtowanego użył sformułowania stosownego wynagrodzenia.

Dziś ograniczę się do wskazania jak określić odpowiednią sumę w przypadku dochodzenia zadośćuczynienia z tytułu naruszenia autorskich praw osobistych. Temat określenia wartości odszkodowania (w obu wariantach) zajmę się następnym razem.

Ok, mamy więc sytuację w której doszło do naruszenia Twoich autorskich praw osobistych, zidentyfikowałeś osobę która tego dokonała, ustaliłeś właściwy sąd, masz już wyliczoną opłatę, zabezpieczyłeś materiał dowodowy (dobrze – znaczy że czytałeś mojego bloga 🙂 ) i piszesz pozew…..pada w tym miejscu zasadnicze pytanie ile w ogóle możesz żądać ? Teoretycznie jest ciekawie, gdyż nie ma górnego pułapu :). Ale nie, nie jest aż tak dobrze. Określając wysokość zadośćuczynienia w pozwie (Ty), zaś sąd czyniąc to na etapie wydawania orzeczenia, należy mieć na uwadze, że zadośćuczynienie musi być sumą odpowiednią. Ustalając tą wartość należy pamiętać, że zadośćuczynienie jest przyznawane za tzw. krzywdę, czyli ogólnie rzecz ujmując szkodę niemajątkową. Z doświadczenia mogę Ci powiedzieć, że przy ocenie wysokości zadośćuczynienia bierze się pod uwagę następujące kwestie:

a) rozmiar krzywdy,

b) intensywność krzywdy,

c) stopień negatywnych konsekwencji dla powoda wynikających z dokonanego naruszenia,

d) stopień zawinienia pozwanego,

e) sytuacja majątkowa pozwanego (ale tu jedynie posiłkowo).

Tak więc jak widzisz, wysokość zadośćuczynienia musi wynikać z w/w okoliczności. Inaczej będzie bowiem wyglądał proces powoda, u którego doszło do przywłaszczenia autorstwa poprzez skopiowanie jego utworu z jego strony www i umieszczenie jej na stronie internetowej pozwanego z notą copyright na dole, gdzie oba podmioty są drobnymi przedsiębiorcami, inaczej zaś będzie wyglądała sytuacja np. współtwórców działających w formie agencji reklamowej, której konkurencja wykradła ich materiały i w ten sposób „ukradła” im masę klientów i „wygrała” kampanię reklamową dla bardzo dużego podmiotu.

Wszystko, jak widzisz, sprowadza się do analizy konkretnego przypadku, z uwzględnieniem ww. kryteriów którymi kierują się sądy przy zasądzaniu odpowiedniej sumy tytułem zadośćuczynienia.

Oczywiście, każdy prawnik zajmujący się tematyką praw autorskich, ma swoje „widełki” które stosuje i które mu się sprawdzają, ale to już jest……..nasze know-how 🙂

Photo Credit: Stéfan via Compfight cc

Kamila 8 lipca, 2014 o 13:54

Rzeczywiście jest to trudne do określenia, z tego co wyczytałam. W takim wypadku przydaję się prawnik z doświadczeniem, który jak to określiłeś ma swoje „widełki”. Dla laika w dziadzinie jest to zadanie nie do zrobienia podejrzewam 🙂

Marcin 5 lutego, 2015 o 15:51

i bardzo dobrze, życzę powodzenia w sądzie 🙂

Poprzedni wpis:

Następny wpis: