Robert Ratajczak

adwokat

Adwokat specjalizujący się w zagadnieniach własności intelektualnej, ze szczególnym uwzględnieniem praw autorskich oraz międzynarodowej ochrony własności intelektualnej.
[Więcej >>>]

Skontaktuj się

Współautorstwo – czy dwóch przy stole (utworze) to już tłok ?

Robert Ratajczak27 lipca 20124 komentarze

6765139575_082c070d8d-300x198W dotychczasowych wpisach starałem się przybliżyć Tobie m.in. sytuację prawną twórcy, co można zrobić by chronić swoje prawa, kiedy i jak należy postępować i reagować na poszczególne sytuacje.

Chciałbym jednak zwrócić Twoją uwagę na fakt, że może być tak (i coraz częściej się tak dzieje), że nie wszystko zależeć będzie zawsze i tylko od Ciebie :). Czasami bowiem dany utwór stanowi rezultat pracy więcej niż jednej osoby. Co dzieje się wtedy ?

Najpierw wyjaśnijmy sobie kiedy można mówić o współautorstwie.

Uproszczając, ze współautorstwem mamy do czynienia gdy spełnione są łącznie następujące przesłanki:

a) dochodzi do twórczej współpracy co najmniej dwóch osób,

b) istnieje porozumienie współtwórców w zakresie dążenia do stworzenia wspólnego dzieła i działanie w tym celu,

c) wkłady (muszą być identyfikowalne) poszczególnych twórców mają twórczy i indywidualny charakter, a nadto muszą (połączone) również tworzyć jedno dzieło – tutaj uwidacznia się różnica między współautorstwem a dziełami połączonymi.

Ok. Jest nas co najmniej dwóch, spełniamy ww. warunki i co teraz ?

Po pierwsze – domniemanie współwłasności łącznej. Jest więc trochę tak jak w małżeństwie 🙂 O ile udziały poszczególnych współautorów nie zostaną np. umownie lub sądownie określone, przyjmuje się że są one równe. Wtedy nie ma znaczenia „istotność” poszczególnych wkładów twórczych. To jest jednak sytuacja modelowa, która zawsze może ulec zmianie.

Po drugie – współwłasność dotyczy tylko i wyłącznie autorskich praw majątkowych. W zakresie zatem autorskich praw osobistych, każdy ze współtwórców „posiada własne prawa osobiste” i sam je wykonuje.

Po trzecie – by wykonywać prawa autorskie do „swojej” części dzieła nie potrzeba zgody pozostałych współtwórców, pod warunkiem jednak że działania takie nie powodują uszczerbku dla pozostałych współtwórców.

Po czwarte – by wykonywać prawa autorskie do całości utworu potrzebna jest zgoda wszystkich pozostałych współtwórców. Nie ma tutaj zastosowania zasada rozstrzygania większością głosów/udziałów/wkładów. Nie ważne kto jak bardzo się przyczynił do powstania wspólnego dzieła. Zgodę musi wyrazić każdy, choćby było Was i stu :). Oczywiście są gotowe rozwiązania na wypadek gdyby ktoś takiej zgody jednak nie wyraził. Wtedy każdy ze współtwórców może zwrócić się do sądu o rozstrzygnięcie w tej sprawie. Prawo decydowania w ww. kwestii za zmarłego twórcę przysługuje jego spadkobiercy(om).

Po piąte – każdy ze współtwórców może sam dochodzić roszczeń z tytułu naruszenia praw autorskich do całego dzieła. Konsekwencją tego jest fakt, że każdy z nich ma legitymacje procesową w tym zakresie. Jak rozstrzyga sąd? Mimo, że sprawę inicjuje tylko np. 1 z 5 współtwórców, sąd orzeka na rzecz wszystkich, uwzględniając ich udziały.

To nie koniec tematu.

Następnym razem napiszę Ci o pochodnym nabyciu praw(a) autorskiego przez więcej niż jedną osobę (np. w drodze dziedziczenia), możliwości zniesienia takiej współwłasności oraz oznaczeniu współautorstwa.

Do poczytania zatem wkrótce. Tymczasem trzymam kciuki aby Twoja ewentualna współpraca ze współautorami wyglądała inaczej aniżeli obrazuje to zdjęcie widoczne we wpisie 🙂

Fotografia autorstwa Anant N S

Robert 31 lipca, 2012 o 21:24

a co w przypadku gdy mamy do czynienia z tzw. „burzą mózgów” jak wtedy określić właściciela praw autorskim… i udział poszczególnych osób w takim modelu pracy?

Robert Ratajczak 3 sierpnia, 2012 o 23:07

Robercie,

jak zawsze odpowiedź zależy od wielu czynników – tutaj postawiłbym zasadnicze pytanie: czy efektem tej burzy mózgów jest utwór w rozumieniu PrAut ? Ponadto, należy pamiętać, że również wkłady poszczególnych osób muszą mieć twórczy i indywidualny charakter. Te cecha nie zostanie spełniona gdy np. ktoś podda pomysł pod dyskusję, udostępni swoje odkrycie, pomoże poprzez swoje specyficzne specjalistyczne umiejętności czy tez wiedzę etc.
Ok, jeśli jednak te warunki są spełnione zaś współtwórcy nie określili swoich „udziałów” to mamy do czynienia ze wspólnością łączną. Sądownie można jednak ustalić „nierówne udziały” 🙂

Paweł 14 maja, 2014 o 16:11

Witam,

Czy określenie „Autor” w umowie z wydawnictwem na książkę jest rzeczywiście określeniem prawnym stosunku twórców (2) do dzieła? Czy raczej nazwą własną jak w przypadku oprogramowania? (cyt. <>)
W przypadku, gdy Twórca dzieła działając z nieświadomością czynu (a więc został częściowo wprowadzony w błąd przez 2-gą osobę) i podpisał taką umowę na czas określony – czy z takiego zapisu wynika możliwość roszczenia sobie praw autorskich przez 2-gą osobę, która nie stworzyła dzieła, a jedynie poprawiła? Czy jej prawa wygasają po zakończeniu trwania umowy?

Paweł 14 maja, 2014 o 16:12

* Dodaję cytat bo wycięło:
zwanym dalej ?Autorem? (Autor jest dwuosobowy ujęty w jednej umowie.)

Poprzedni wpis:

Następny wpis: