Robert Ratajczak

adwokat

Adwokat specjalizujący się w zagadnieniach własności intelektualnej, ze szczególnym uwzględnieniem praw autorskich oraz międzynarodowej ochrony własności intelektualnej.
[Więcej >>>]

Skontaktuj się

Utwór pracowniczy – komu przysługują prawa autorskie ?

Robert Ratajczak15 czerwca 20125 komentarzy

Tym razem chcę Tobie opowiedzieć o tym jak kształtują się prawa autorskie w stosunkach pracodawca-pracownik.

Kiedy mamy do czynienia z utworem pracowniczym ?

Po pierwsze wtedy gdy twórca utworu jest pracownikiem zatrudnionym na podstawie umowy o pracę, powołania, mianowania, wyboru lub spółdzielczej umowy o pracę.

Po drugie gdy do stworzenia utworu doszło w wyniku realizacji obowiązków wynikających ze stosunku zatrudnienia, zaś same obowiązki pracownika wiążą się z wykonywaniem pracy obejmującej obowiązki twórcze w rozumieniu Prawa autorskiego – powinny one być określone w umowie lub chociażby zakresie obowiązków pracownika. Nie wystarczy zatem by utwór powstał jedynie „przy okazji” stosunku pracy, przy wykorzystaniu środków pracodawcy, lub przy innej jego pomocy.

No dobrze, ale co z tego wynika ?

Ano to, że pracodawca ma uprawnienie do nabycia autorskich praw majątkowych do takiego utworu – w braku odmiennej umowy w tym zakresie.

Co musi zrobić by takie prawa nabyć ? Musi „przyjąć” utwór o którym mowa powyżej. Brak jest w tym zakresie jakichkolwiek wymogów odnośnie formy przyjęcia utworu, wystarczy zatem zwykłe ustne oświadczenie czy nawet przyjęcie dorozumiane. Innym tematem są kwestie dowodowe w przypadku konfliktu między autorem a pracodawcą na tym tle, ale o tym jeszcze kiedyś Ci napiszę. Do czasu zaś przyjęcia utworu przez pracodawcę, prawa majątkowe do utworu należą do pracownika.

Pamiętaj, że powyższa sytuacja nie dotyczy praw osobistych do utworu – te pozostają przy twórcy.

W opisywanej sytuacji, a więc gdy brak jest odrębnych postanowień w zakresie przejście praw majątkowych do utworu na pracodawcę,  niestety (dla pracownika 🙂 ) nie przysługuje mu dodatkowe wynagrodzenie z tytułu utraty praw autorskich do swojego utworu.

Kiedy pracownik może „odzyskać” przejęte prawa do utworu?

Gdy upłynęły dwa lata od przyjęcia utworu a pracodawca nie przystąpił do jego rozpowszechniania. Wtedy po wyznaczeniu przez pracownika dodatkowego terminu na rozpowszechnianie, po jego bezskutecznym upływie prawa autorskie wracają z mocy prawa do twórcy. To jedyna sytuacja gdy można odzyskać prawa do utworu, wbrew powszechnemu przekonaniu, że rozwiązanie umowy o pracę też jest taka sytuacją.

Uważam, że ww. termin jest zbyt długi. Słusznie wskazuje prof. Ferenc-Szydełko, że utwory tu omawiane nie stanowią „radosnej twórczości” dla zabicia czasu lecz są tworzone z uwzględnieniem potrzeb rynku, i ściśle związane są z aktualnymi trendami i wymogami. Skoro zatem najczęściej strony nie regulują tej kwestii w umowie i zastosowanie ma ustawowy ww. termin to uważam, że pracownik powinien móc reagować w celu ochrony swojego dorobku o wiele wcześniej.

Opisane w tym wpisie sytuacje nie dotyczą praw do programów komputerowych, prac sezonowych oraz utworów naukowych – te przypadki ustawa  reguluje odmiennie.

Jakie płyną wnioski z opisanego zagadnienia ?

Pracowniku – dbaj o swoje interesy i doprowadź do uregulowania kwestii przejścia praw autorskich do utworu w odrębnej umowie lub choćby w umowie o pracę.

Pracodawco – ….cicho sza !

🙂

lk 25 czerwca, 2012 o 13:09

Poruszony przez Pana temat, można rozbudować o fakt, iż pracodawcy nagminnie zastępują umowę o pracę umowami cywilnoprawnymi tj. zlecenie, dzieło. W Polsce, do prawa autorskiego każdy podchodzi jak pies do jeża tym samym sytuacje gdy do temat prawa autorskiego jest poruszony w wskazanych umowach cywilnoprawnych można policzyć na palcach jednej ręki pracownika tartaku.

Tym samym, nie zdziwię się gdy to w przyszłości, jakiś ?pracodawca? będzie próbować wystąpić do sądu celem ustalenia, że przygotowana przez niego umowa zlecenie to w istocie umowa o pracę.

Wszak, cywilnoprawna umowa o wytworzenie czegoś, bez podjęcia tematu przejścia autorskich praw majątkowych, ma tą istotną wadę, że świadomy swych praw zleceniobiorca, wykonawca będzie mógł, w mojej ocenie skutecznie, domagać się wynagrodzenia za bezprawne korzystanie z jego utwory przez ?pracodawcę?.

Robert Ratajczak 25 czerwca, 2012 o 16:39

Witam,
Nie do końca się zgodzę – przynajmniej w kontekście praw autorskich w szeroko pojętych stosunkach pracowniczych. Nagminność sytuacji zastępowania uop innymi umowami (choćby ze względu na zus), o której piszesz, ma miejsce ale nie w stosunkach których istotną częścią są prawa autorskie.
Jeśli bowiem już faktycznie dochodzi do zawiązania „współpracy” której istotną częścią jest realizacja obowiązków o charakterze twórczym (a do „twórczej” pracy nie dochodzi przy okazji) to w interesie „pracodawcy” jest by była to uop, powołania, mianowania, suop, czy tez wyboru. Wątpię zatem by taki „pracodawca” który: a) szuka pracownika do pracy o charakterze twórczym, b) od początku chce nabyć prawa to efektów tej pracy, dopuścił się takiej lekkomyślności i zawarł inną aniżeli ww. umowę z „pracownikiem”.
Jeśli już faktycznie tak mocno zaniedba temat to owszem, ma niemały problem.
Tak jak piszesz, wtedy zostaje powództwo o ustalenie (kwestia dowodowa), i dopiero wtedy miałby prawo ewentualnie „przyjąć” utwór.
Chociaż…….zwracam uwagę, że do przyjęcia utworu przez pracodawcę dochodzi w granicach wynikających z uop oraz zgodnego zamiaru stron… Pełnomocnik reprezentujący twórcę w tych postępowaniach miałby duże pole manewru.

lk - PWI 25 czerwca, 2012 o 17:39

Kwestia jak i jakie umowy zawierają przedsiębiorcy to już tylko kwestia statystyki i ?gdybologii?, aczkolwiek nikt z nas nie będzie miał pełnego dostępu do potrzebnych informacji by jednoznacznie się wypowiedzieć na poruszony temat. 😉

Kiedy, przedmiotem umowy jest wykonanie konkretnego utworu, to przy umowach cywilnoprawnych zdarza się stronom wzbogacić umowę o zapisy dot. prawa autorskiego. Aczkolwiek zgodnie z ówczesnym postrzeganiem prawa autorskiego, każdy z nas może być twórcą. Prawdopodobne są więc sytuacje, iż nawet przy mało twórczym zajęciu uda się stworzyć utwór w granicach wynikających z celu umowy i zgodnego zamiaru stron. Tylko, że łącząca strony umowa to pobrany z Internetu wzorek umowy zlecenia 😉 w którym nie ma nic napisanego o jakimś tam prawie autorskim? itd.

Bardzo przyjemnie się czyta Pańskiego bloga, gratuluje pomysłu i wykonania. 🙂

Robert Ratajczak 25 czerwca, 2012 o 17:46

To prawda, życie uczy że internet to matka większości wzorów i to czasem w całkiem „poważnych” sprawach, potem klienci trafiają do mnie i są wielce zdziwieni, że umowa w zasadzie nie chroni ich interesów :).
Dziękuję za komplementy dot. bloga.

IPP 26 czerwca, 2012 o 13:56

Czym chroni nas PWI jak opisuje prawo własności intelektualnej umowy o dzieło – śmieciowej jak została idealnie określona. Dla niektórych pracodawców naginanie do granic tak ważnych aspektów ich świadczeń.
Dziwny fakt że co trzeci zatrudniony w Polsce pracownik jest objęty umową śmieciową w tym 60% młodych pracowników !
Nie ma ubezpieczenia chorobowego, macierzyńskiego czy rehabilitacyjnego. Nie obowiązują też przepisy dotyczące wynagrodzeń minimalnych, nadgodzin, okresów wypowiedzenia oraz urlopów.
Ubezpieczenie wypadkowe mają jedynie osoby pracujące w siedzibie zleceniodawcy. Z przywileju tego korzysta jednak mała grupa osób, ponieważ większość osób pracujących na podstawie umów tego typu wykonuje swe zadania w domu. Pracodawcy naginają ten przepis, gdyż ogromna rzesza „zleceniobiorców” zostaje zmuszona do pracy w siedzibie firmy, nawet tak mobilni pracownicy jak Handlowcy.
Dziwny przypadek ostatnio się wydarzył, gdy handlowiec wykonujący zlecenie jadąc firmowym samochodem spowodował stłuczke, jak się okazało samochód nie posiadał AC, „pracownikowi” usiedli na wynagrodzeniu, dodatkowo został obciążony kosztami naprawy w wysokości dwuch wynagrodzeń miesięcznych ! Oczywiście wręczono zwolnienie dyscyplinarne – nie umożliwiając odpracowania szkody. Jak w tym kraju młody człowiek może mieć szanse zaistnienia na rynku, skoro, jest ze wszystkich stron ograniczany czy traktowany jako śmieć nie pracownik !
Część specjalistów twierdzi wręcz, że bezrobocie zmieniło swoje oblicze, stało się pojęciem bardziej płynnym i coraz częściej przyjmuje formę zatrudnienia niepełnego i niestabilnego.

Poprzedni wpis:

Następny wpis: