Robert Ratajczak

adwokat

Adwokat specjalizujący się w zagadnieniach własności intelektualnej, ze szczególnym uwzględnieniem praw autorskich oraz międzynarodowej ochrony własności intelektualnej.
[Więcej >>>]

Skontaktuj się

Plagiat a utwory muzyczne

Robert Ratajczak09 listopada 20126 komentarzy

Witaj,

W dzisiejszym wydaniu Rzeczpospolitej ukazał się ciekawy artykuł na temat plagiatu w przypadku twórczości muzycznej.

Autorka jet nie tylko prawnikiem ale również osobą z wykształceniem muzycznym (swoją drogą ciekawe połączenie), tak więc prezentowane spojrzenie na temat jest bardzo analityczne i ciekawe.

Polecam lekturę. Artykuł możesz znaleźć >tutaj<

Zdjęcie powyżej autorstwa Mike’a Bailey-Gatesa

Rafał Chmielewski | e-Marketing Prawniczy 10 listopada, 2012 o 00:04

Witam Panie Robercie!

Ciekawy artykuł w Rzepie!

Swoją drogą znam kilku prawników z konotacjami muzycznymi i odwrotnie. Do pierwszej grupy … sam się zaliczam (zawodowo kiedyś grałem na klarnecie – zupełnie poważnie), jak też znam (wszyscy znamy, chociaż tożsamości nie ujawnię) adwokata skrzypka, jak też adwokata gitarzystę z własnym zespołem rockowo-metalowym 🙂

Z drugiej grupy: w Warszawie jest profesor kompozycji ze studiami prawniczymi.

Moje pytanie rodzi się takie: co powoduje, że ludzie najpierw robią jedno, a potem drugie, całkowicie odmienne. A może to wcale odmienne nie jest …? 🙂

Serdecznie Pana pozdrawiam!
Rafał

Agnieszka Stach - prawo w algorytmach 10 listopada, 2012 o 15:28

Również mam przyjemność łączyć obie pasje- jestem studentką prawa a przy okazji skrzypaczką i wokalistką. Co powoduje, że ludzie robią jedno a potem drugie? Konflikt serca i rozumu 🙂

Z mojej strony, przy wyborze studiów prawniczych chodziło po pierwsze o pewny sposób na zarabianie pieniędzy (oj gdybym wiedziała jak to wygląda naprawdę! :D), a po drugie o to żeby nie czynić ze swojej pasji źródła codziennych zmartwień i sposobu na przetrwanie. Zawód muzyka jest zdecydowanie bardziej niewdzięczny od prawniczego (główne źródło dochodu osób po akademii muzycznej to tzw. chałtury – wesela, dancingi, imprezy lub uczenie dzieci w szkole), co naprawdę może prowadzić do frustracji.

Uważam, że zawód prawnika (lekarza, programisty itd.) i hobbistyczne uprawianie muzyki to idealna sytuacja. Po pracy zamykasz kodeks, zmieniasz składnię prawniczą na bardziej ludzką, ściągasz garniak i idziesz do znajomych na jam session do białego rana, zapominając o tym jak się rysuje paragraf.

Wszystkim muzykom, którzy czytają tego bloga i wahają się co zrobić mówię: nie idźcie na akademię muzyczną, idźcie na stomatologię! 😀

Robert Ratajczak 10 listopada, 2012 o 15:36

@ Rafał – na klarnecie? No proszę, kto by pomyślał :),
@ Agnieszka – dziękuję za komentarz.
Jak tak Was czytam, to aż mi głupio żem taki niemuzyczny 😉

Rafał Chmielewski | e-Marketing Prawniczy 22 listopada, 2012 o 22:52

Zgodzę się z Agnieszką… 🙂 Zawód muzyka jest … trudny (ale to nie jest dobre określenie). Mało pieniędzy, dużo pracy. Też dlatego zmieniłem swoją profesję. Co prawda prawnikiem też nie jestem, ale powiedzmy, że krążę po tych okolicach 🙂 Z resztą, kiedy podejmowałem decyzję o zmianie planów życiowych (rok 1995) to świat prawników wyglądał zupełnie inaczej. I może była to racjonalna decyzja. Teraz również by taka była, ale trzeba by zapewne podejść do tematu z innym nastawieniem.

A hasło: „nie idźcie na akademię muzyczną, idźcie na stomatologię” całkowicie popieram 🙂

Pozdrawiam Was!
Rafał

studentka prawa 26 lutego, 2013 o 10:58

Witam! Rzeczywiście, świetnie napisany artykuł – zarówno w aspektach prawniczych jak i muzycznych. Sama jestem po szkole muzycznej, a obecnie studiuję prawo. Wydaje mi się, iż nierzadko ludzie mają z pozoru tak odmienne pasji, którym się poświęcają – sama nie wyobrażam sobie życia ani bez muzyki ani bez moich ukochanych kodeksów prawniczych. 😀

Aleksandra 3 września, 2013 o 11:16

Witam serdecznie,

dziękuję za zauważenie mojego artykułu i za dobre jego przyjęcie oraz wszystkie miłe komentarze 🙂

A co do dyskusji o wyborach życiowych… Ja długo nie mogłam się zdecydować. Studiowałam prawo i dyrygenturę chóralną. Z czasem bliższe mojemu analitycznemu umysłowi i spokojnej naturze stało się prawo, ale najwięcej przyjemności sprawia mi łączenie obu dziedzin. Analizowanie prawnoautorskiej ochrony utworu muzycznego to „moje miejsce”, gdzie czuję się świetnie. To mnie wciąga!
A jako dyrygent realizuję się prowadząc Chór Rodzinny 🙂

A propos bycia niemuzycznym … każdy jest muzyczny, kwestia chęci i treningu.
Świetnym pomysłem jest na przykład śpiewanie w chórze 🙂 Śpiewanie to przyjemność, a śpiewać każdy może.
Na ten temat opowiadała moja koleżanka – dyrygentka Zosia na tedx Warsaw http://www.youtube.com/watch?v=bxD70biLS_g

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na mój blog prawomuzyki.pl.
Dopiero zaczynam blogowanie, ale mam nadzieję, że będzie ciekawie i pomocnie.

Aleksandra Sewerynik

Poprzedni wpis:

Następny wpis: